poniedziałek, 1 czerwca 2015

Pyskaci rodzice

Z okazji Dnia Dziecka podzielę się pewną obserwacją, którą poczyniłam na przestrzeni ostatnich - pi razy oko - dwóch miesięcy. Chodzę tu i tam, patrzę i słucham  stwierdzam: mama i tata są podejrzanie często niegrzeczni wobec swoich dzieci! Są do nich zwyczajnie niemili! To oni pyskują i ujadają! To oni gaszą euforię i ciekawość świata swojej pociechy (?) gburowatością i mrukliwością! A potem się dziwią. Przykłady? Proszę bardzo! 

W tramwaju.
Ojciec: Zostaw to!
Dziecko: Dlaczego?
Ojciec: Bo tak.
Dziecko: O, jest to-to!
Ojciec: Metro.
Dziecko: Tam można wejść?
Ojciec: Niekoniecznie.

W sklepie obuwniczym. 
Matka: Te buty są do niczego?!? To ty jesteś do niczego na początek!!!
Córka: ...
Nie wiem, co powiedziało dziecko, ani przed, ani po, bo nie przypominam sobie, aby w mojej obecności padło z jego ust choć jedno słowo. Za to matka zajadle nadawała przez kolejne 15 minut o tym, jakie ono jest beznadziejne, bo "wszystkie inne dzieci grzecznie mierzą buciki", a jej córeczka "stroi fochy", których ja osobiście nie zauważyłam.

Tego samego dnia jakiś facet wrzasnął na środku galerii handlowej do swojego dziecka „Chodź tu, kur*a!” jak do psa, choć do zwierzęcia oczywiście też nie powinno się tak mówić.
Coraz częściej widzę tego typu scenki rodzajowe i jestem przerażona. Rodzice nie dość, że a priori zwracają się do swoich dzieci w sposób niegrzeczny, to jeszcze bezkarnie i bez obciachu rzucają w ich stronę najgorszym z mięs. Niestety nie jestem pewna, czy to tylko kwestia mojej dzielnicy, cieszącej się raczej wątpliwą sławą, jeśli chodzi o kulturę osobistą. 

Tyle się teraz trąbi dookoła o prorodzinnych inicjatywach, o bezstresowym wychowaniu, o tym, że dziecku nie wolno dać klapsa w pupę, o zaangażowanych w życie rodzinne tatusiach, a wystarczy wyjść z domu i przejść się na spacer, żeby zobaczyć, jak niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością i jak ciężko dzieciaki mają ze swoimi rodzicielami. Ja rozumiem, że ludzie są obecnie zapracowani i sfrustrowani, ale bez przesady.

I co robić w takiej sytuacji? Pani w obuwniczym miałam ochotę powiedzieć, że swoimi słowami psuje nie tylko psychikę swojego dziecka, ale także mi mój szoping. Bałam się jednak, że zdzieli mnie łopatką do butów, gdy tylko ośmielę się otworzyć buzię. Sam ton jej głosu sprawił, że zjeżył mi się włos na karku i zapragnęłam czym prędzej uciec ze sklepu. 

Mamo, tato, dziękuję. Możecie się nawzajem nie lubić, skoro czujecie, że inaczej się nie da, ale ważne, że lubicie mnie. Jestem Wam wdzięczna, że mimo błędów, jakie popełniliście, moje dzieciństwo wyglądało tak:

Made by Mama & Papa


4 komentarze:

  1. CUDNIE było być Twoją mamą, bo byłaś wyjątkowym bobasem :)
    A tytuł tej fotki to: SŁONECZNA GWIAZDECZKA Z ELFAMI ... że niby te ogonki od truskawek to elfy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że nadal jest cudnie być moją mamą, elfiku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja od wielu lat obserwuję kretyńskie zachowanie rodziców.
    Darcie ryja, wyzywanie, bicie, szarpanie, obwinianie, ujadanie.
    Pamiętasz Zu Zu ostatniego grilla przy przystani TW obok La Playa.
    Cała masa wydzierających się rodziców biednych dzieci, które po prostu pragną żyć, mało jeszcze wiedząc o życiu...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście pamiętam grilla i jak patrzyliśmy na siebie zniesmaczeni na widok przewijających się obok nas, niegrzecznych rodziców ;) Na szczęście niektórzy byli grzeczni, jak np. rodzice uroczych małych bliźniaczek, Oli i Zuzi :)

    OdpowiedzUsuń