Wstęp

"Musisz mieć bloga!", rzekła Kaja. "Ojezu, kolejna blogerka! No trudno, trzeba iść z duchem czasu", pomyślałam ja. Po chwili doszłam do wniosku: Kaja rację ma. Piszę z lubością odkąd pisać potrafię, a zatem kto jak kto, ale ja bloga posiadać powinnam. Przyjęta przeze mnie formuła "Facebook moim b(l)ogiem" i tak się powoli wyczerpuję.

Są tacy, co twierdzą, że piszę nieźle, a czasem nawet zabawnie. Postanowiłam uwierzyć im na słowo. Jeśli układ jest taki, że mogę komuś dostarczyć rozrywki, a przy tym wyżyć się literacko, dając jednocześnie upust dręczącemu mnie strumieniowi świadomości oraz rozsadzającej mnie od środka sile twórczej, niechaj będzie i blog. Kto wie, jak dobrze pójdzie, być może w niedalekiej przyszłości, łechcząc plotkarskie serca, odpowiem również na wielokrotnie usłyszany apel pt. „Jak ty to robisz, że zawsze trafiasz na takich palantów? Powinnaś napisać o tym książkę!”. Ale to dopiero kiedy się upewnię, że do pisania mam równie duży dar, co do „trafiania na palantów”.

Póki co zamierzam dzielić się głównie treściami dotyczącymi szeroko pojętego życia codziennego. De facto dzielę się nimi regularnie od wielu lat, pisząc posty na FB, teksty piosenek, a także dziennik, którego fragmenty miałam przyjemność czytać na antenie pewnej radiostacji. Teraz, za namową Kai, postanowiłam skanalizować je w odrębnej przestrzeni. O tutaj właśnie.

Ostrzegam, że raczej staram się unikać tematów głośnych i powszechnie omawianych. Wolę wyławiać drobne temaciki-perełki poutykane skrzętnie w pozornie szarej tkaninie codzienności. Lubię oglądać je pod moim wewnętrznym mikroskopem i przepuszczać przez filtr mojej wrażliwości, która na szczęście nie tylko utrudnia mi życie, ale i czasem się na coś przydaje.

Weźcie i czytajcie z tego wszyscy!

fot. Grzegorz Kowalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz