czwartek, 17 grudnia 2015

Niekwestionowany njus roku

Nigdy nie zapomnę lata roku 2004 w Luksemburgu, podobnie jak żadnego innego lata, które tam spędziłam, jednak to lato było szczególne. Ok, każde inne też było szczególne, ale to było szczególnie szczególne, bo szczególne pod względem muzycznym. Ok, w sumie każde inne też takie było, ale... (hm, w sumie to też nie było CAŁE lato)... Grrr. Jeszcze raz.

Nigdy nie zapomnę, jak latem 2004 r. wylądowałam w mieście Luksemburg na corocznym festiwalu muzycznym Rock um Knuedler na Place Guillaume, gdzie na małej scenie wystąpił luksemburski zespół Couchgrass. Było to chyba dokładnie 4 lipca 2004, o ile mój dziennik z tego okresu mnie nie myli. Otwieram go i czytam: "Mała cipka szesnastka rocked my heart. (...) Jestem pełna podziwu i zazdrości. Same bachory przy tych instrumentach, proste riffy, niby nic takiego, a jednak me serce na pełnych obrotach". Byłam doprawdy oszołomiona tym, co zobaczyłam. 

mój dziennik
Amandine Klee (voc. Couchgrass) / fot. Jan Pytliński
Natychmiast kupiłam ich płytę "Motel Love", która pomagała mi potem jeszcze wiele razy wrócić pamięcią do tego magicznego zdarzenia i odświeżyć emocje, które mi wówczas towarzyszyły. Szczególnie ukochałam sobie poniższy utwór, który zresztą swoim tytułem wspaniale wpisuje się w przedświąteczny nastrój.



Byłam wtedy na studiach i sama zaczynałam swoją przygodę z robieniem muzyki. Niewiele wcześniej, bo na wiosnę 2004 r., powstał mój własny zespół - Sen Zu, a niewiele później, bo jeszcze z końcem lipca 2004 r., zaszyłam się z nim w Józefowie pod Warszawą w domu ojca jednego z zespołowych kolegów, aby ów domu pilnować pod nieobecność jego właściciela. Cóż to był za wspaniały czas! Wspólne komponowanie, granie, gotowanie... i tak przez ok. dwa tygodnie.

Któregoś wieczoru włączyłam płytę Couchgrass, żeby podzielić się z chłopakami moją jakże cenną zdobyczą-inspiracją, a wtedy jeden z nich powiedział mniej więcej to:

- To cię kręci?! To posłuchaj sobie tego!

"Tego" czyli tego:

źródło: www.rollingstone.com

I to było TO.

(Dozgonne dzięki, R.K.!!!)

Proszę jeszcze raz rzucić okiem na zdjęcie wokalistki Couchgrass, a właściwie na koszulkę, którą ma na sobie. Czyż historia nie zatoczyła fantastycznego koła?

Od tamtej pory PJ Harvey jest moją bezdyskusyjną muzyczną guru, którą natychmiast pokochałam w sposób nieodwracalny miłością bezkrytyczną. Jeśli ktoś by mnie zapytał, kim chciałabym być, jeśli nie sobą, to odpowiedziałabym, że nią. 

Nie wrzucam żadnego jej kawałka, bo chyba nie da się w jednym poście udostępnić więcej niż jednego clipu z youtube'a, a nawet jeśli się da i po prostu nie wiem, jak to zrobić, to nie ma to znaczenia, bo i tak nie wiedziałabym, co wybrać. Można włączyć sobie losowo dowolny jej utwór i będzie dobrze.

Niestety ominął mnie jedyny (?) koncert, jaki PJ zagrała w Polsce, co miało miejsce w 2008 r., jako że przebywałam wówczas na kilkumiesięcznym stypendium artystycznym zagranicą, więc od wielu lat żyłam nadzieją, że kiedyś dane mi będzie zobaczyć moją idolkę (jakkolwiek to brzmi) na żywo. "Żyłam", bo wczoraj, podczas wieczornego przeglądu Fejsa, ujrzałam to:
źródło: www.facebook/openerfestival

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, ale oficjalny fanpage festiwalu głosił wyraźnie: "PJ Harvey - niekwestionowana królowa alternatywnego rocka po raz pierwszy na Open’erze!" 

Niekwestionowany njus roku!!!

Tym bardziej, że kiedy wracałam sobie ostatnio (chyba nawet przedwczoraj!) skądś tam do domu, coś mnie naszło i rozmarzyłam się, jak bosko byłoby, gdyby PJ znowu przyjechała do Polski, na przykład na Open' era, ale że chyba raczej niedoczekanie moje, bo przecież nic na to nie wskazuje, ale że z drugiej strony to chyba minęło już dostatecznie dużo lat, a poza tym to się musi po prostu wydarzyć, bo nie ma innej opcji, w końcu już tyle czasu czekam... no i kurde! ‪

Magia marzeń
Myślisz-masz
Bóg mnie kocha
Kocham świat
Jak ja teraz mam iść spać?!?!?

To były moje myśli, kiedy dotarło do mnie, co tu zaszło.

A teraz mam ochotę kupić bilet, zabukować kwaterę i iść pod scenę. 

Do zobaczenia w środę, 29.06.2016, w pierwszym rzędzie, Tent Stage!

1 komentarz:

  1. Nie kochać Cię nie sposób, moja pijana szczęściem Pidżej-fanko :) <3

    OdpowiedzUsuń