poniedziałek, 25 maja 2015

Perełka psychodeliczna

Obiecałam wyławiać temaciki-perełki poutykane skrzętnie w tkaninie codzienności. Pewną taką perełkę przywiedli mi dziś na pamięć hipisi amerykańskiego miasteczka Ashland, ukazani w filmie "Dzika droga" (polecam). Mowa o perełce psychodelicznej rodem z Kalifornii lat 60., którą polecił mi niegdyś pewien szalony, starszy pan fotograf z Anglii, mieszkający w Brugii. Nocowałam u Davida w ramach couchsurfingu, a było to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. David miał w domu naprawdę spory syf. Składował w nim najdziwniejsze rupiecie z zamiarem sprzedania ich kiedyś na allegro, a do tego chwalił się sporządzonymi przez siebie aktami młodych, nagich dziewczyn, z którymi - jak twierdził - jeszcze na stare lata miewa romanse. Hitem jednak była kabina prysznicowa, wolno stojącą na wykładzinie pośrodku jednego z wielu pokoi, pełniących rolę magazynu dla wyżej wymienionych rupieci. Nie da się ukryć, że zderzenie wyjątkowo malowniczego belgijskiego miasteczka z chaosem panującym w lokum Davida było nie lada wyzwaniem dla zmysłów. A wszystko to okraszone rockiem psychodelicznym amerykańskiego zespołu, znanego tylko osobom wtajemniczonym, o krótkiej, lecz magicznie brzmiącej nazwie 'Love'. Jeśli więc, tak jak ja, lubisz dźwięki spod znaku The Doors i Jefferson Airplane, bądź też nuty folk-rockowe i/lub bitelso-podobne, wracające obecnie do łask, to usiądź wygodnie, zapnij pasy, odpal moją spóźnioną, muzyczną pocztówkę z wakacji i daj się przenieść wehikułem czasu jednocześnie do Brugii 2012 oraz Los Angeles 1967...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz