środa, 6 stycznia 2016

Noworoczne gdybanie

Za każdym razem gdy słucham Trójki, odkrywam - po raz pierwszy lub na nowo - jakąś wartościową muzykę. I nie jest to reklama, tylko prawda. To znaczy reklama też, ale taka dobrowolna, która z prawdą ma znacznie więcej wspólnego niż ta nie-dobrowolna.

Tym razem Program Trzeci Polskiego Radia przypomniał mi poniższą piosenkę, która uruchomiła w mojej głowie całą reakcję łańcuchową przemyśleń.



Dokładniej rzecz biorąc rzeczoną reakcję łańcuchową przemyśleń uruchomił pierwszy wers ostatniej zwrotki. Czasem tak jest, że coś sobie leci i niby tego słuchamy, ale jednak raczej tylko to słyszymy, bo robimy jednocześnie coś innego, i wtedy nagle jakiś element tego, co leci, uderza nas szczególnie, wyrywa nas z tego, czym aktualnie jesteśmy pochłonięci, i co sprawia, że nie poświęcamy temu, co leci, należytej uwagi. To tak jakby to-co-leci domagało się naszej atencji i po kilku nieudanych próbach ściągnięcia jej na siebie w końcu krzyknęło "hej, słuchaj mnie, mam ci coś ważnego do przekazania, więc skup się teraz na mnie zamiast zajmować się jakimiś bzdetami!". I tak oto do porządku przywołały mnie słowa padające między 37. a 43. sekundą trzeciej minuty piosenki "Thank U":

A GDYBY TAK NIE BYĆ DŁUŻEJ MASOCHISTYCZNYM

Pomyślałam: Hej, dobry pomysł! A zaraz potem: Hej, ale ja ten pomysł już dawno zrealizowałam!

Zdałam sobie sprawę, że te słowa uderzyły mnie, ponieważ nawet nie zauważyłam, jak bardzo się zmieniłam. To znaczy odnotowałam to kiedyś tam w przypływie autorefleksji, ale tak jakby znowu zapomniałam. Dlatego odebrałam te 6 wyrazów przez pryzmat dawnej mnie, przez pryzmat dawnego sposobu myślenia o sobie samej, do jakiego przywykłam. Niewątpliwie rada Alanis dotycząca zbastowania z masochizmem przydałaby się niegdysiejszej mnie, ale tej obecnej już nie. Ha!

Proponuję więc nową tradycję: Może zamiast robić na przełomie lat postanowienia noworoczne powinniśmy ten podniosły moment wykorzystać do tego, aby uświadomić sobie, jakie postanownienia już nam się udało wypełnić - niekoniecznie te zeszłoroczne, ani nawet podjęte z tytułu sylwestra (któregokolwiek na przestrzeni życia). Myślę, że poświęcamy temu stanowczo za mało uwagi, wciąż tylko snując plany na przyszłość i skupiając się na tym, co jeszcze powinniśmy zmienić, udoskonalić. Zwyczajnie nie pamiętamy o tym, jak wiele oczekiwań wobec samych siebie zdołaliśmy już zaspokoić, przyjmując jak zwykle to, co dobre, jako pewnik.

Swoją drogą, poklepanie się po ramieniu nie musi wykluczać obmyślania postanowień. W końcu Alanis też rozważa zmiany (w zwrotkach) i wyraża wdzięczność (w refrenach) za jednym zamachem. Zatem każdemu, kto jednak nie może oprzeć się pokusie postanowienia sobie czegoś, polecam w.wym. kawałek, w którym artystka rzuca mnóstwo ciekawych pomysłów pod rozwagę. Oto kilka przykładów:

- "A gdyby tak zrezygnować z antybiotyków"
- "A gdyby tak przestać jeść, gdy już jest się pełnym"
- "A gdyby tak opłakiwać wszystko pojedynczo"
- "A gdyby tak nie zrównywać śmierci z końcem"

Thank U, Alanis Morissette.

Żeby mi tu jednak myśl przewodnia nie zeszła na drugi plan, pragnę spuentować moją własną sugestią:

A gdyby tak docenić to, czego już się dokonało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz